wtorek, 21 lutego 2012

Rozdział IV

Cieszę się, że poprzednie części się spodobały. Tak więc, oto kolejny rozdział. ;))


Obie dziewczyny nie zauważyły, kiedy usnęły. Tylko większy problem teraz miała Mea: nie powiedziała rodzicom, że zostaje u przyjaciółki na noc.. zaspana sięgnęła po zegarek. Gdy zobaczyła godzinę, szybko wstała. Obudziła niechcący Phoebe.
-Pali się czy co? - spytała ziewając.
-Siódma, rodzice mnie zabiją. Spadam, dzięki za gościnę! - powiedziała, zamykając drzwi od pokoju.
-Ej, zjedz śniadanie! - próbowała zatrzymać ją na marne Phoebe.
Zdenerwowana dziewczyna wybiegła z domu, starając się nie zrobić zbytniego hałasu. Oczywiście gościnna jak zwykle mama Phoebe próbowała jej powiedzieć, że wszystko wyjaśni jej rodzicom - ona była jednak zbyt poddenerwowana, żeby tego słuchać. Teraz marzyła tylko o jednym: żeby nie mieć w domu piekła. Co było mało możliwe zwłaszcza po wczorajszej kłótni.
-Uważaj, znowu na kogoś wpadniesz. - usłyszała jakiś głos.
Odwróciła się. Zobaczyła Matt’a.
-Dzięki, będę pamiętać. - odpowiedziała, odwracając się.
Chłopak podbiegł do niej i stanął obok. Mea nie wiedziała co myśleć. Chciała więcej o nim wiedzieć, ponieważ jego charakter ją zaciekawił, a teraz miała go tak naprawdę dość.
-Wiesz, trochę się śpieszę, więc..
-O siódmej rano się śpieszysz? Szybka jesteś.
-Posłuchaj, idź prawić sobie takie teksty komu innemu, dobra? Śpieszę się, więc daj mi iść. - zdenerwowała się.
-Dobra, dobra.. złość piękności szkodzi.
-Najpierw trzeba być ładnym, nieprawdaż? - zapytała.
-Owszem, a uważasz, że nie jesteś ładna? Ja sądzę inaczej.
-To komplement?
-No nie wiem, w końcu się na mnie wydarłaś. - odpowiedział.
Dziewczyna nic nie odpowiedziała tylko poszła dalej. Znajdowała się teraz na tzw. „uliczce zakupów“. Co kilka budynków były tam sklepy. Można było kupić wszystko - składniki potrzebne na ciasto, bądź strój na dyskotekę szkolną. Rankiem przechodziło tam dużo osób, w tym ojciec Mei. Błagała, aby tędy nie przechodził, zwłaszcza, gdy jest z Matt’em. Co by sobie pomyśleli? Ku jej prośbom, zza rogu po chwili wyszedł jej ojciec. Nie wyglądał na złego, jego mina przypominała bardziej „porozmawiamy w domu..“.
-Wypadałoby zadzwonić, nie sądzisz? - usłyszała.
-Tak, ale zasiedziałam się u Phoebe, wypadło mi z głowy.
-Widzę. - odpowiedział, patrząc na stojącego obok chłopaka. - Właśnie widzę, jak się zasiedziałaś. Idź szybko do domu, spóźnisz się na lekcje.
Mea nie odpowiedziała, jedynie pobiegła szybko w stronę domu. Na szczęście, Vicki i Adama już nie było. W holu spotkała tylko mamę. Nie była wyraźnie zadowolona. Dziewczyna poszła szybko na górę, tłumacząc, że zaraz ma lekcje. Przebrała się, spakowała książki, poczesała, lekko pomalowała i była gotowa. Wyszła z domu. Przy starej ławce zobaczyła Phoebe. Podeszła do niej. Oczywiście, zaczęła mówić o jednym - o sytuacji z rana, a dokładniej spotkaniu Matt’a.
-Przystojny jest? Umówiliście się? - zaczęła pytać od razu.
-Nie, nie umówiliśmy, Phoe. Myślisz tylko o jednym. - zaśmiała się. - Przystojny może jest.
-Może? Chłopak nie może być może przystojny, nie wciskaj mi takich kitów.
Mea zaśmiała się. Długo już nie rozmawiały, ponieważ dotarły do szkoły. Była ona ogólnie mała, taka jak ich miasteczko. Nie było najcudowniej, nauczycieli nie byli najmilsi, ale w okolicy to była jedyna szkoła, więc nikt nie mógł wybrzydzać.
-Słyszałyście? - usłyszały przyjaciółki z ust jednej z uczennic, Amy.
-Co jest? - spytała Phoebe.
-Do przeciwnej klasy doszedł nowy chłopak. - odpowiedziała, odchodząc w stronę sal lekcyjnych.
Dziewczyny popatrzyły na siebie. Phoebe zerwała się i powiedziała:
-Jeśli jest ładny, ja się z nim umawiam.
-Jasne, jasne. - odpowiedziała Mea, powstrzymując się od śmiechu.
Zachowanie Phoebe było całkiem zwyczajne. Każdy przyzwyczaił się, że rozmawia w wolnych chwilach o chłopakach, a kiedy zobaczy jakiegoś nowego musi go koniecznie poznać. Mimo to była najlepszą przyjaciółką, jakiej mogła wymarzyć sobie Mea. Mogła powiedzieć jej o wszystkim, podczas gdy innym nie ufała. Na co komu „przyjaciele“, którzy wygadują sekrety obcym osobom, zmyślają jakieś historie?
-No i znów się spotykamy.
Przed dwoma młodymi dziewczynami stanął chłopak. Ten, którego Mea spotkała w parku i dzisiaj rano.
-Prześladujesz mnie? - spytała Mea, krzyżując ręce.
-Wiesz, też mnie nie cieszy fakt, że muszę się uczyć. - zaśmiał się, patrząc na Phoebe. - Jestem Matt.
-Phoebe. Mea mi o Tobie mówiła. - odpowiedziała.
Mea szturchnęła lekko Phoe, próbując oczywiście zaprzeczyć. Ale padło słowo, nie było odwrotu.
-Serio? Mogłem się domyślić. - zaśmiał się.
-Chodź Phoe, mamy ciekawsze zajęcia. - odpowiedziała Mea, łapiąc przyjaciółkę za ręke.

1 komentarz:

  1. Cassie !! dziewczyno !! ale ty masz talent ;))
    świetne są te opowiadania ;pp i niecierpliwością czekam na następną część ;p

    Neddie.

    OdpowiedzUsuń